smród z kurnika sąsiada

Mieszkańcy Bzia protestują przeciwko uruchomieniu na terenie ich sołectwa kurnika z przeznaczeniem na 9 tys. kur. Uważają, że powstanie tej inwestycji zamieni ich życie w piekło. Nie godzą się z tym, aby tego typu przedsięwzięcia znajdowało się w bliskim sąsiedztwie domów i szkoły. W tej sprawie w środę odbyła się nadzwyczajna sesja Rady Miasta. Będą mieć smród z kurnika. Wydali majątek na działki. Będą mieć smród z kurnika. Mieszkańcy Krzyża nie chcą, aby koło ich domów znów działała ferma. Domagają się rozbiórki W praktyce możesz żądać usunięcia źródła brzydkiego zapachu czy zaprzestania wykonywania hałaśliwych czynności przez sąsiada. Najczęściej wystarczy wystosować pismo podpisane przez prawnika, aby uciążliwy sąsiad, w obawie o poniesienie konsekwencji finansowych, zmienił swoje zachowanie. Jednak w skrajnych przypadkach może to smród,smród, smród !! « Odpowiedź #8 dnia: Maj 08, 2008, 15:37:10 pm » Nie wiem jak to jest z tym "smrodem" u ciebie, ale mi domownicy wmawiają że w domu śmierdzi królikiem. smród z rafinerii. Trzebinia; Przełom Online; 10 komentarzy. Notoryczny odór w Trzebini. Mieszkańcy zbierają podpisy pod petycją w tej sprawie. Hard Being A Single Mom Quotes. Tak uważają inspektorzy ochrony środowiska. Ale o inwestycji w Kurianach zdecyduje burmistrzRegionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku nie ma nic przeciwko budowie kolejnych kurzych ferm w wsi Kuriany (gmina Zabłudów). - Nie zagrażają one środowisku i ludziom. Chociaż może być problem z zapachem. W polskim prawie nie ma norm go określających - przyznaje Beata Bezubik, zastępca dyrektora RDOŚ. Chociażby dlatego mieszkańcy podbiałostockiej wsi Kuriany protestowali przeciwko budowie kolejnych ferm drobiu. W okolicach jest już ich siedem. Mirosław Smakosz, lokalny przedsiębiorca chce wybudować sześć kolejnych. Mają stanąć między Kurianami, Sobolewem oraz Henrykowem. Zajmą 5 hektarów. Okoliczni mieszkańcy chcą zablokować inwestycję. Narzekają, że przykry zapach już teraz czuć nawet w odległości kilku kilometrów. Obawiają się, że gdy powstaną kolejne kurniki, smród nasili się jeszcze bardziej. Pod protestem podpisało się aż 190 osób. Ale to urzędnicy podejmą decyzję o inwestycji. RDOŚ wydała pozytywną opinię, ale postawiła inwestorowi warunki. Powinien utrzymać niski poziom hałasu w dzień i nocy. W kurnikach mają być w kontenery na padłe ptaki, a ścieki odprowadzane do szczelnego zbiornika. Zakazać budowy nie może też Nie jesteśmy właściwą instytucją do prowadzenia postępowania w tej sprawie - mówi Zbigniew Zwierz, powiatowy inspektor sanitarny w Białymstoku. Mieszkańcy się nie poddają. - Dalej będziemy walczyć, po to założyliśmy komitet protestacyjny - zapowiada Wiesław Kalbarczyk. Ostatnie słowo należy do Adama Tomanka, burmistrza Zabłudowa. Zapewnił nas wczoraj, że decyzję podejmie w maju. - Na tym etapie nie mogę powiedzieć jak ona będzie. Moi pracownicy przeprowadzą szczegółową analizę dokumentów. Postępujemy zgodnie z procedurami - deklaruje Adam Tomanek. Tu są tylko trzy budzące sympatię kury - w hodowli miałoby ich być 250 tysięcy... Fot. Aleksander GąciarzGłogowiany Wrzosy. Mieszkańcy wsi protestują przeciwko budowie kurzej fermy, na której miałoby przebywać ćwierć miliona sztuk drobiu. Obawiają się, że towarzyszący tak gigantycznej hodowli smród nie pozwoli na normalne życie w jej Jurkowska o całej sprawie dowiedziała się telefonicznie. - Dostałam informację, że w Urzędzie Gminy w Książu Wielkim wisi ogłoszenie, mówiące o zamiarze budowy fermy. Nigdzie indziej takiego ogłoszenia nie było. Dopiero po jakimś czasie i po długich poszukiwaniach odnaleźliśmy je też w internecie - nie będzie można otworzyćW urzędzie dowiedziała się, że ferma miałaby się docelowo składać z pięciu kurników. W każdym z nich mogłoby jednorazowo przebywać około 45 tysięcy kurczaków. Ponieważ ferma miałaby powstać na działce położonej kilkadziesiąt metrów od jej domu, postanowiła działać. Wspólnie z jednym z sąsiadów przygotowała protest, pod którym zebrała ponad 30 podpisów mieszkańców, z reguły swoich najbliższych sąsiadów. - Tych podpisów mogłoby być więcej, bo nikt nie odmawiał. Poszliśmy jednak tylko do tych najbardziej zainteresowanych, mieszkających najbliżej - protestu nie kryją, że bardzo obawiają się perspektywy życia w pobliżu kurzej fermy. - Ten pan hoduje sezonowo kilka tysięcy gęsi. Już taka ilość bywa uciążliwa. Zdarza się, że gdy wyjdą na wybieg, a wiatr zawieje od strony jego gospodarstwa, to mocno śmierdzi. Nikt jednak nie protestuje, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to jest gospodarstwo rolne, a każdy musi z czegoś żyć. Ale w przypadku planowanej inwestycji przeraża nas jej skala. Przy takiej ilości ptaków okna w promieniu kilku kilometrów nie będzie można otworzyć - bo wcześniej nikt nie protestowałOsobą, która zamierza budować fermę jest Adam Madejski. W rozmowie z reporterem Dziennika Polskiego mówi, że jest zaskoczony protestem sąsiadów. - Starania o budowę dwóch pierwszych kurników podjąłem już jakiś czas temu i nikt wówczas nie protestował. Mam ważne pozwolenie na ich budowę - tłumaczy. Dodaje, że teraz też żaden z sąsiadów nie przyszedł do niego bezpośrednio, by wyrazić swoje zdanie na ten temat. Zapewnia też, że o złożonym proteście nic wcześniej nie wiedział. - Ja z żadnym z sąsiadów nie miałem i nie mam zatargu - protestu z kolei twierdzą, że ich sąsiad z nikim swoich planów nie konsultuje. Nie reaguje też na zgłaszane uwagi. - W przeszłości magazynował na swojej działce osady z oczyszczalni ścieków, które też śmierdziały. Dopiero gdy więcej osób zaczęło mu zwracać uwagę, wywiózł to i przyorał. On ciągle ma jakieś nowe pomysły - wsi hodowla zwierząt to normalna sprawa...W opinii właściciela gospodarstwa obawy sąsiadów o uciążliwość jego fermy są nieuzasadnione. Przypomina, że w Głogowianach wiele osób hoduje bydło i trzodę chlewną, a nikt nie narzeka na związane z tym zapachy. Na wsi jest to bowiem normalna sprawa. Jeszcze nie tak dawna zwyczajna była sytucja, że obok domu znajdował się obornik. Uważa, że jego ferma nie będzie miała większego wpływu na otoczenie, niż inne okoliczne hodowle. Dodaje też, że ferma, która ma powstać, będzie musiała spełnić normy stawiane przez Sanepid i inspekcję weterynaryjną. - Przecież ja tu ciągle mam kontrole - gminy Książ Wielki Marek Szopa powiedział nam, że swoje stanowisko w sprawie fermy uzależnia od tego, jak na pomysł będą się zapatrywały służby sanitarne i ochrony środowiska. - Jako urzędnik muszę postępować zgodnie z przepisami. A to oznacza, że jeżeli właściwe służby ocenią, iż inwestor spełnił wszelkie stawiane przy tego typu inwestycjach warunki, ja nie będę mógł jej zablokować -tłumaczy. Zaznacza przy tym, że sprawa jest o tyle trudna do oceny, iż dotyczy zapachów. A jak na razie nie istnieją żadne normy, które określałyby, od którego momentu należy je uznać za szkodliwe, a jakie są dopuszczalne. Wójt Szopa jednak dodaje, że jako mieszkaniec gminy nie dziwi się protestom. - Nie ma nic gorszego niż kurnik w sąsiedztwie. Przy takiej ilości ptaków zapachy będą odczuwalne w odległości kilku kilometrów. Dlatego gdybym sam tam mieszkał, pewnie też bym protestował - nam powiedział Adam Madejski, wybudowanie pierwszych dwóch kurników, które mają tworzyć fermę, jest realne w ciągu najbliższych dwóch lat. - Na pewno ze swoich zamiarów nie zrezygnuję. Poniosłem już w związku z tym duże koszty na opracowanie dokumentacji, wykonanie uzgodnień itp. - mówi. Nie zaprzecza też, gdy pytamy, czy ma już odbiorcę na wyhodowane przez siebie Głogowian wierzą z kolei, że do powstania fermy nie dojdzie. - Tu jest teren gęsto zabudowany, jest sporo małych dzieci. Zaprotestowaliśmy od razu, żeby ktoś potem nie zarzucił nam, że czegoś zaniedbaliśmy. Liczymy, że ktoś weźmie nasze zdanie pod uwagę - mają nadzieję. Mieszkańcy Głogowian Wrzosów boją się inwestycji, polegającej na budowie fermy dla ponad dwustu tysięcy sztuk drobiu. Obawiają się przede wszystkim przykrego zapachu. Tymczasem brak norm zapachowych sprawia, że trudno będzie powstrzymać budowęO sprawie po raz pierwszy pisaliśmy w styczniu. Mieszkańcy wsi, położonej pomiędzy Książem Wielkim a Kozłowem, dowiedzieli się wówczas o planach swojego sąsiada. Mowa była najpierw o dwóch kurnikach dla 45 tys. sztuk drobiu każdy, a potem jeszcze o trzech kolejnych takie samej wielkości. Wtedy po raz pierwszy zebrali podpisy pod protestem. Argumentowali, że przy tak ogromnej hodowli życie na wsi stanie się uciążliwe głównie z powodu przykrych zapachów. - Nie ma nic gorszego niż kurnik w sąsiedztwie - nie ukrywał też wójt Książa Wielkiego Marek Szopa. Dodał jednak wtedy, że swoją decyzję w kwestii wydania inwestorowi decyzji o warunkach zabudowy i zagospodarowania terenu uzależnia od stanowiska Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska oraz Powiatowego Inspektora Sanitarnego. I w międzyczasie obie instytucje wydały swoje opinie i obie są korzystne dla dyrektor ochrony środowiska w Krakowie Rafał Rostecki w swoim piśmie zawarł blisko 30 warunków, jakie należy spełnić podczas budowy fermy i podczas jej funkcjonowania. Dotyczą one zarówno samych budynków, jak też procesu hodowli, karmienia i transportu ptaków, pozbywania się obornika itp. Konkluzja jest taka, że jeżeli wszystkie one zostaną spełnione, inwestycja nie powinna mieć negatywnego wpływu na środowisko. W piśmie podkreślono, że planowana ferma jest położona w odległości 220 metrów od najbliższych zabudowań (nie licząc domu jej właściciela).W podobnym duchu wypowiadał się również w styczniu w rozmowie z reporterem Dziennika Polskiego Adama Madejski, który stara się o budowę fermy. Podkreślał, że będzie ona spełniała wszelkie wymagane normy i dziwi się protestowi sąsiadów, bo na wsi wiele osób prowadzi własne hodowle zwierząt, a na niektórych obejściach są jeszcze zbiorniki na środowej sesji w Książu Wielkim Grażyna Jurkowska w imieniu swoim i sąsiadów powątpiewała jednak, czy przyszła ferma będzie rzeczywiście prowadzona zgodnie z wszelkimi standardami. Zwróciła uwagę, że sąsiad w tej chwili hoduje kilka tysięcy gęsi i już to powoduje przykre konsekwencje, zwłaszcza w postaci przykrego zapachu. - Często w domu nie da się otworzyć okna. Smród jest taki, że nie można wytrzymać - przekonują autorzy protestu. Na kwestie „zapachowe” zwrócił uwagę w swojej opinii na temat inwestycji Florian Kącki, powiatowy inspektor sanitarny w Miechowie. Napisał, że produkcja drobiu na masową skalę może być przyczyną emisji do środowiska dużej ilości gazów, co może być przyczyną dyskomfortu a równocześnie prowadzić do „konfliktów społecznych”. Problem w tym, że „Obecnie brak jest uregulowań prawnych ściśle związanych z problemem uciążliwości zapachowej” - napisał. Inspektor Kącki wydał co prawda opinię dla inwestora korzystną, zastrzegł jednak, że na etapie wydawania decyzji o pozwoleniu na budowę należałoby rozważyć ponowną ocenę oddziaływania inwestycji na środowisko, aby sprawdzić, czy wymogi wymienione w decyzji środowiskowej zostały przez inwestora ruch leży po stronie gminy. Wójt Marek Szopa na środowej sesji zapowiedział, że będzie się konsultował z radcą prawnym, ale nie kryje, że trudno będzie wydania „wuzetki” odmówić. I nie tylko dlatego, że opinie służb ochrony środowiska i sanitarnych wskazują, że wszystko odbywa się zgodnie z prawem. - Podejrzewam, że nie znajdziemy furtki, aby spełnić oczekiwania mieszkańców wsi. Jestem pesymistą, bo pan Madejski stara się o budowę fermy od kilku lat. Ponieważ wcześniej jego zamierzenia zostały zablokowane przez sąsiadów, teraz odciął się od nich, dzieląc własne działki. W tej sytuacji sąsiedzi przestali być stroną postępowania i nie wiem, czy w tej sytuacji sąd wziąłby w ogóle ich głos pod uwagę. Z kolei, gdybym ja odmówił wydania wuzetki, mogłoby się to skończyć koniecznością wypłaty odszkodowania przez gminę - mówi. Inwestorzy wyjaśniają. Ale mieszkańcy wiedzą swoje. A radni i władze gminy stoją za nimi Nie udało się kurzym inwestorom w gminie Dobrcz, to próbują teraz u nas w Cielu - mówią organizatorzy protestu. - Myśmy dowiedzieli się o rozbudowie kurników ze strony internetowej urzędu gminy, to było w czwartek 12 października. Sąsiad zawiadomił sąsiada, ruszyli też mieszkańcy sąsiednich wsi. Prądek, Zielonki, Dębinka, Kruszyna Krajeńskiego. Przeczytaj także: W Dobrczu nie chcą fermy kur [zdjęcia]Miliony kur rocznie! Bo oni też u siebie czują smród z istniejących już 15 kurników. A ma ich stanąć jeszcze 16, z obsadą stanowisk dla brojlerów. W cyklu 6-tygodniowym może to oznaczać, że rocznie będzie nawet 18 milionów kur. Toż to musi doprowadzić do degradacji środowiska! A obok przecież są obszary krajobrazu chronionego „Natura 200!” Jaką wartość przy takim kurzym smrodzie będą miały nasze działki i domy?! Stracimy wszyscy! W Białych Błotach nie chcą ferm drobiu. W środę odbyła się n... I ksiądz z ambonyPetycje przeciwko tej inwestycji mieszkańcy podpisywali w sklepach, organizatorzy protestu zbierali też chodząc od domu do domu. Głos w tej sprawie zabrał też miejscowy ksiądz - z ambony. W dwa dni zebrali ponad 1200 podpisów przeciwko budowie nowych kurników. Skontaktowali się też z komitetem protestacyjnym z gminy Dobrcz, który doprowadził do referendum i odwołania rady gminy. Wójta, którego obciążali winą za wszelkie zło związane z planami budowy ferm kur w Kotomierzu, Trzeciewcu i Dobrczu, nie udało się wysadzić z fotela. Mają za to nową radę gminy i plany zagospodarowania przestrzennego, które wykluczają już budowę ferm w gminie Dobrcz. Protestujący w gminie Białe Błota mają teraz banery i koszulki z napisem „STOP fermom kur”, jak organizatorzy protestów w gminie Dobrcz, którzy przyjechali też na spotkanie mieszkańców w świetlicy w Cielu. Czterech radnych wystąpiło do przewodniczącego rady o zwołanie w Białych Błotach sesji nadzwyczajnej - w sprawie przegłosowania stanowiska przeciwko budowie ferm kur w Cielu. I Jacek Grzywacz, przewodniczący rady zwołał sesję: na wczoraj, godz. 17,30. Zebrani dowiedzieli się, że Stowarzyszenie Inicjatyw Lokalnych „Parasolka” w Łochowie przystępuje do toczącego się postępowania o wydanie warunków środowiskowych dla rozbudowy kurników w Cielu. Odczytano też pismo, które do władz gminy Białe Błota przesłali inwestorzy: Joanna Frischke-Krajewska i Anna Frischke-Szulc. Inwestorzy kurników wyjaśniają„Profil prowadzonej przez nas działalności determinuje zachowanie takich naturalnych warunków, by w żaden sposób nie pogarszały warunków środowiskowych, a przede wszystkim wody. Jej jakość bowiem jest warunkiem koniecznym dla prawidłowego rozwoju kur niosek i brojlerów. - wpływa na zdrowotność stad, a w konsekwencji bezpieczeństwo zdrowotne wszystkich nas - konsumentów. Jest to nasz cel nadrzędny”.To odpowiedź na uwagi protestujących, że kurniki mają stanąć 300 metrów od gminnego ujęcia wody. „W procesie produkcyjnym korzystamy z wody dostarczonej w ramach gminnego wodociągu, bowiem woda ta odpowiada jakości właściwej dla naszej produkcji, co determinuje również (...)poszanowanie tego dobra”. Śmiechy też byłySala reagowała śmiechem. Zwłaszcza gdy usłyszała, że przykra woń, na co narzekają mieszkańcy, nie pochodzi od kurników - „powstaje w skutek nawożenia pól obornikiem przez wielu rolników gospodarujących na terenie gminy. (...) To zjawisko charakterystyczne dla terenów wiejskich...”. Do wywodów inwestorów odniósł się reprezentujący protestujących mieszkańców Ciela Łukasz Wyszomirski. 13 radnych „negatywnie opiniuje propozycję rozbudowy ferm drobiu w Cielu” i wnosi do władz gminy o opracowanie planu zagospodarowania przestrzennego terenu...Jak w Dobrczu. Ragnar, Zara i Marietta. Najoryginalniejsze imiona polskich dzieci Wideo: Info z Polski - przegląd najważniejszych i najciekawszych informacji z kraju Jak zmusić sąsiada do usunięcia smrodu wydobywającego się z jego mieszkania? Po analizie przedstawionego przez Panią stanu faktycznego sprawy stwierdzić należy, iż odpowiednie zastosowanie w opisanej przez Panią sytuacji znaleźć powinny przepisy Kodeksu cywilnego dotyczące ochrony posiadania. Otóż zgodnie z art. 222 § 2 Kodeksu cywilnego (w skrócie „przeciwko osobie, która narusza własność w inny sposób aniżeli przez pozbawienie właściciela faktycznego władztwa nad rzeczą, przysługuje właścicielowi roszczenie o przywrócenie stanu zgodnego z prawem i o zaniechanie naruszeń”. Natomiast przepis art. 140 wskazuje, „że w granicach określonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego właściciel może, z wyłączeniem innych osób, korzystać z rzeczy zgodnie ze społeczno-gospodarczym przeznaczeniem swego prawa, w szczególności może pobierać pożytki i inne dochody z rzeczy. W tych samych granicach może rozporządzać rzeczą”. Opisane przez Panią naruszenia należy interpretować w świetle art. 144 stosownie do którego „właściciel nieruchomości powinien przy wykonywaniu swego prawa powstrzymywać się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych”. Takim właśnie działaniem zakłócającym korzystanie z nieruchomości sąsiednich jest emitowanie nieprzyjemnych czy też drażniących zapachów. Są to tzw. immisje pośrednie, które nie naruszają wprost substancji nieruchomości, lecz w sposób pośredni utrudniają lub wręcz uniemożliwiają z niej korzystanie. O ile co do zasady immisje pośrednie, czyli nieskierowane bezpośrednio na naruszoną nieruchomość, np. poprzez przekierowanie na nią dymu lub wody albo częste odwiedziny innych osób czy też emitowanie określonych zapachów, są dopuszczalne, to również i one podlegają pewnym ograniczeniom. Zachowanie osób zajmujących daną nieruchomość powinno być przede wszystkim oceniane w świetle stosunków miejscowych. Zgodnie zaś ze stanowiskiem Sądu Najwyższego wyrażonym w orzeczeniu z dnia r., sygn. akt II CR 208/69 „ocena zakłóceń przy uwzględnieniu »stosunków miejscowych« powinna zapewnić powiązanie jej z konkretną, w danym miejscu i czasie, rzeczywistością, powinna zagwarantować, że nie będzie ona miała charakteru abstrakcyjnego, oderwanego od realiów. Decydujące znaczenie ma charakter środowiska miejscowego: wieś, miasto, obszar przemysłowy, tereny uzdrowiskowe, rekreacyjne itp. Chodzi przy tym o ocenę obiektywną, a nie subiektywną wrażliwość danej osoby, o miarę zakłócenia, a nie działania czy zaniechania”. Ponadto wskazane w treści art. 144 społeczno-gospodarcze przeznaczenie nieruchomości, podobnie jak i stosunki miejscowe, są cechą obu nieruchomości: wyjściowej i dotkniętej immisją. Zazwyczaj inna będzie ocena, czy granice zakłóceń zostały przekroczone w sytuacji, gdy na obu nieruchomościach prowadzona jest działalność przemysłowa, a zakłócenie występuje w postaci hałasu, niż w sytuacji, gdy hałas dotyka nieruchomość o charakterze mieszkalnym czy rekreacyjnym, uniemożliwiając normalny wypoczynek właścicielowi lub jego bliskim. Społeczno-gospodarcze przeznaczenie nieruchomości wynika z jej charakteru i jest określone w planach zagospodarowania przestrzennego, a niekiedy w decyzji administracyjnej. Intensywne zapachy zwierzęce w jednym z mieszkań w bloku - co zrobić? Mając zatem powyższe na uwadze i przenosząc to na grunt Pani sprawy, stwierdzić należy, iż intensywne zapachy zwierzęce nie są normalnym elementem środowiska miejskiego, a w szczególności nie są powszechnie akceptowane w budownictwie wielorodzinnym, a zatem należy uznać, że przekraczają one przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych, legitymując zarazem innych mieszkańców do domagania się zlikwidowania źródła tych zapachów. W tej sytuacji powinna Pani w pierwszej kolejności zwrócić się do sąsiada pisemnie (najlepiej nadając list polecony) o zaprzestanie tych naruszeń, czyli właśnie albo o zadbanie o lepszą higienę jego zwierzęcia, albo też o jego pozbycie się, gdyż w obecnym stanie rzeczy zakłócone jest spokojne korzystanie z Pani lokalu. Dobrze by było, gdyby w wezwaniu tym opisała Pani, na czym te zakłócenia polegają i co Pani zdaniem sąsiad powinien zrobić, aby one ustały. W wezwaniu tym należałoby także wyznaczyć sąsiadowi określony termin do zaniechania tych naruszeń oraz wskazać, że w przypadku jego uchybienia skieruje Pani sprawę na drogę postępowania sądowego, co narazi go na wysokie koszty. Niestety jedynym wyjściem w sytuacji, gdyby Pani sąsiad odmówił spełnienia Pani żądań i nie zaniechał powyżej wspomnianych naruszeń, byłoby rozważenie wystąpienia na drogę sądową celem uzyskania orzeczenia nakazu usunięcia źródła nieprzyjemnego zapachu. Natomiast gdyby również po uzyskaniu przez Panią korzystnego dla Pani wyroku sąsiad nadal nie wykonywał nałożonego na niego obowiązku, mogłaby Pani skorzystać z możliwości, jaką daje art. 1051 § 1 Kodeksu postępowania cywilnego, zgodnie z którym „jeżeli dłużnik ma obowiązek zaniechać pewnej czynności lub nie przeszkadzać czynności wierzyciela, sąd, w którego okręgu dłużnik działał wbrew swemu obowiązkowi, na wniosek wierzyciela, po wysłuchaniu stron i stwierdzeniu, że dłużnik działał wbrew obowiązkowi, nałoży na niego grzywnę. Tak samo sąd postąpi w razie dalszego wniosku wierzyciela”. Natomiast odnośnie kompetencji spółdzielni w przedmiotowym zakresie, to należałoby zapoznać się ze statutem tejże spółdzielni, której Pani sąsiad jest członkiem, a który to statut powinien określać prawa i obowiązki członków spółdzielni oraz działania, jakie spółdzielnia może podjąć w celu ich wyegzekwowania. Jeśli masz podobny problem prawny, zadaj pytanie naszemu prawnikowi (przygotowujemy też pisma) w formularzu poniżej ▼▼▼ Zapytaj prawnika - porady prawne online .

smród z kurnika sąsiada